ASUS dla profesjonalnych twórców – laptop, który jest przenośnym studiem filmowym

autor: Maciej Sierpień

Praca nad filmem to długi i skomplikowany proces. Efekt końcowy osiąga się podczas etapu postprodukcji, a ta wymaga nie tylko wyjątkowych umiejętności, ale też maksymalnie wydajnego sprzętu. ASUS stworzył laptopa, który studio filmowe pozwala zmieścić do plecaka.

Przejeżdżający samochód przez pole bitwy w "Panu Wołodyjowskim", logo popularnej amerykańskiej restauracji na krakowskim rynku w filmie "Katyń" czy sportowy but na stopie jednego z Rzymian w "Quo vadis". Polskie (ale i światowe kino) jest pełne takich zabawnych wpadek. Błędy powstałe podczas pracy na planie powinny zostać usunięte na etapie postprodukcji. Ale jak widać, nie zawsze twórcom udaje się wszystko wychwycić.

– Postprodukcja obrazu to m.in. dodawanie animacji do nagranego materiału, obróbka grafiki czy montaż zdjęć. Ta praca polega też na usuwaniu tzw. elementów niechcianych, czyli np. przechodnia, który przypadkowo pojawił się w kadrze lub odbicia w witrynie sklepu, którego nie powinno tam być – tłumaczy Andrzej Lewkowicz, specjalista ds. postprodukcji obrazu i motion designer.

W branży funkcjonuje od 8 lat. Na co dzień pracuje dla największych marek. Zajmuje się postprodukcją oraz montażem spotów reklamowych i materiałów do telewizji, internetu i mediów społecznościowych. – Bez postprodukcji przekaz często jest niekompletny. Przykładowo, dodaję informację, która ma wyświetlać się na smartfonie. W trakcie nagrania telefon był wyłączony, a więc muszę tak wkomponować grafikę, aby dla widza było to naturalne – opowiada.

I przyznaje, że dobra postprodukcja obrazu to taka, która jest niewidoczna dla odbiorcy. – Zwykły widz nie ma wówczas szans zorientować się, że dany fragment nagrania został poprawiony. Natomiast osoby z branży raczej wiedzą, gdzie była ingerencja – uważa Andrzej Lewkowicz.

Obraz zimny czy ciepły?

Jednym z ostatnich, ale kluczowych dla końcowego efektu, procesów przed premierą filmu, spotu czy teledysku jest korekcja barwna obrazu. A zatem takie dobranie kolorów, aby były one naturalne, przyciągały uwagę odbiorcy czy też odpowiadały wizji reżysera.

– Nagrany przez kamerę czy aparat cyfrowy obraz jest szary i płaski. Rolą kolorysty jest doprowadzić cały materiał do jednolitej plastycznie bazy i w procesie kreatywnym nadać mu odpowiedni styl i klimat. Te cechy często podyktowane są np. celami marketingowymi. Firma ma "swój" kolor i chce, aby reklama czy klip nawiązywały do niego. Podobnie jest z filmami i serialami. Często reżyser mówi, że chce, aby film był utrzymany w ciepłych kolorach, bo akcja dzieje się latem – podkreśla Lewkowicz.

Pewnie nieraz zastanawialiście się, dlaczego większość nowych seriali trafiających na platformy streamingowe ma podobny mroczny klimat? Kolory produkcji filmowych często wynikają z obowiązującej w branży mody.

– W korekcji obrazu, tak jak wszędzie, są trendy, za którymi się podąża. Od dłuższego czasu cenione są np. filmy nagrywane na prawdziwym filmie, a nie zapisywane cyfrowo na dysku. Bywa nawet tak, że jak coś zostało nagrane cyfrowo, to celowo dodaje się ziarno, aby obraz był przyjemniejszy dla oka – zaznacza.

Stworzony dla profesjonalistów

Andrzej Lewkowicz związany jest z warszawskim studiem postprodukcji MIŁO, które realizuje prace postprodukcyjne dla znanych marek i artystów. Studio ma w portfolio współpracę przy wielu popularnych teledyskach, spotach czy innych formach filmowych, m.in. zajmowało się postprodukcją nominowanego do Oscara krótkometrażowego filmu "Sukienka".

ASUS stworzył najwyższej jakości sprzęt, który fenomenalnie sprawdza się w pracy kreatywnej. Myślę, że już na stałe będzie wspomagał mnie przy postprodukcji obrazu

Andrzej Lewkowicz

Kreatywna praca nad obrazem wideo wymaga sprzętu, który poradzi sobie z wymagającymi projektami i ich renderowaniem. – Jeszcze parę lat temu trudno było wykonywać ten zawód poza biurem. Tylko duże komputery stacjonarne mogły poradzić sobie z takimi zadaniami. Laptopy najzwyczajniej nie dawały sobie rady – przyznaje specjalista ds. postprodukcji obrazu.

Ale dziś to już przeszłość. ASUS stworzył komputer przenośny dla profesjonalistów. Model ProArt Studiobook Pro 16 odpowiada na ich potrzeby i najbardziej wymagające wyzwania.

– Z takim sprzętem nie muszę przesiadywać w biurze, ale mogę pracować w dowolnym miejscu lub po prostu udać się z projektem do klienta. Ten komputer daje pełną mobilność – twierdzi Andrzej Lewkowicz. I dodaje. – Laptop, który sprawdzi się w mojej pracy, musi posiadać przede wszystkim bardzo dobrą kartę graficzną oraz szybki procesor. Kluczowy jest też odpowiedni ekran.

Kolory jak żywe

ASUS ProArt Studiobook Pro 16 spełnia wszystkie te wymagania. To sprzęt, który wyróżnia się designem, dbałością o detale, funkcjonalnością oraz wydajnością. W maksymalnej konfiguracji oferuje 8-rdzeniowy procesor Intel® Xeon®, kartę graficzną klasy profesjonalnej NVIDIA RTX™ A5000 oraz ogromną pamięć 64 GB.

Jako pierwszy laptop na świecie jest wyposażony w 16-calowy wyświetlacz OLED HDR o proporcjach 16:10 i rozdzielczości 2500x1600 pikseli. Pokrywa on 100 proc. przestrzeni barw DCI-P3, co gwarantuje tak ważne w pracy przy postprodukcji obrazu nieskończony kontrast, wyjątkowe odwzorowanie kolorów oraz szerokie kąty widzenia.

Co ważne, takie parametry producentowi udało się zmieścić w naprawdę kompaktowych gabarytach. Obudowa ma zaledwie 23 mm w profilu, a urządzenie waży tylko 2,4 kg. Przenośne studio graficzne bez problemu spakujemy zatem do plecaka i rozłożymy się z nim w dowolnym miejscu.

To, jak ważny dla producenta jest komfort pracy profesjonalistów, udowadniają też inne rozwiązania zastosowane w ProArt Studiobook Pro 16.

– Ogromnym udogodnieniem jest funkcja ASUS Dial, czyli wbudowanego pokrętła, które pozwala nie tylko precyzyjnie obrabiać treści wideo, ale też można przypisać mu dowolne funkcje w różnych programach. Wielką zaletą są też trzy przyciski na touchpadzie. Zwykle w laptopach mamy dwa, ale np. w programach 3D, gdzie rotuje się kamerę, trzeci przycisk jest nieoceniony – podkreśla artysta.

Sprzęt skrojony na miarę

Powiększony touchpad pozwala też na jego obsługę rysikiem, co zapewnia intuicyjne sterowanie podczas rysowania i pisania. Laptop wyposażony jest również w oprogramowanie ProArt Creator Hub, czyli centrum jego sterowania. Dzięki tej funkcji możemy ustawić wszystkie parametry ekranu, skalibrować go oraz w pełni spersonalizować. W Hubie znajdziemy też szereg ustawień dotyczących wydajności komputera, a także podgląd parametrów pracy podzespołów.

Co ważne, laptop nawet podczas obciążenia wieloma skomplikowanymi zadaniami pracuje niemal bezgłośnie. Zapewnia to autorski system chłodzenia ASUS IceCool Pro. Bez podłączenia ładowarki do sieci komputer spokojnie wystarczy nam na 8–9 godz. użytkowania.

Wygodę pracy zapewnia dodatkowo klawiatura z osobną sekcją numeryczną. Laptop wyposażony jest w technologie Wi-fi 6 i Bluetooth 5, które gwarantują stabilne połączenie w każdych warunkach. Sprzęt posiada też bardzo dużą liczbę złącz: dwa porty USB 3.2 Gen 2, dwa USB-C (jeden DisplayPort z Power Delivery, drugi Thunderbolt 4), HDMI 2.1, czytnik kart SD, gniazdo RJ-45 LAN oraz audio jack. Warto też wspomnieć o praktycznej zasłonie kamery internetowej, która zapewnia prywatność użytkownikowi.

Mówiąc wprost, ProArt Studiobook Pro 16 to laptop od profesjonalistów dla profesjonalistów. – ASUS stworzył najwyższej jakości sprzęt, który fenomenalnie sprawdza się w pracy kreatywnej. Myślę, że już na stałe będzie wspomagał mnie przy postprodukcji obrazu – twierdzi Andrzej Lewkowicz.

Więcej o nowym laptopie ASUS znajdziemy na stronie producenta .

Pod prąd – gdy jakość jest istotniejsza niż ilość

autor: Krzysztof Mirończuk

Kiedyś popularny autor lolcontentu, dziś – profesjonalny twórca, który idzie pod prąd mainstreamowych trendów w branży reklamy internetowej. Karol Poznański, niegdyś znany jako Kaiko, znalazł zupełnie inne miejsce na rynku i – jak sam podkreśla – wreszcie spełnia swoje marzenia. Jak pracuje człowiek, który postawił na jakość w świecie, w którym wciąż najbardziej liczy się ilość?

Na pytanie, kim jest jako twórca, odpowiada jednym, choć długim, słowem – photovideographer.

– To miano nie jest żadną sprecyzowaną ani oficjalną kategorią mojej pracy, natomiast łatwiej w ten sposób skrótowo wytłumaczyć, że zajmuję się głównie filmem i fotografią – wyjaśnia. – Nadałem sobie również przydomek "lensman" – ponieważ jest to słowo przypisane do osób, które na zaawansowanym poziomie umieją posługiwać się aparatem lub kamerą.

Świat Karola Poznańskiego – znanego niegdyś youtubera o pseudonimie Kaiko, nagrywającego filmy z popularnych gier – znacznie się przez ostatnie lata zmienił. Jego dotychczasowy kanał na YouTube, mający kilkaset tysięcy subskrybentów, świeci teraz pustkami, tak samo jak równie duże konto na Facebooku, a on zajął się tworzeniem zupełnie innych treści, które można teraz oglądać głównie na Instagramie. Nie jest to jednak konto typowe dla influencerów – posty pojawiają się dość rzadko (dosłownie kilka razy w miesiącu) i w swojej estetyce dalekie są od popularnego "lolcontentu".

Karol podkreśla, że chociaż praca youtubera nie jest usłana różami i wymaga pomysłowości oraz umiejętności, to mimo wszystko nie można jej nazwać ciężką.

– Jako były duży youtuber śmiało mogę powiedzieć, że ta praca jest bardzo wygodną formą zarobków – mówi dziś Karol. – Może trzeba tylko odwagi, żeby się pokazać światu i może pomysłu na ciekawe opowiadanie historii, no albo po prostu wystarczy nie mieć wstydu, jak większość. Od 17. roku życia zarabiałem pieniądze, lecz nigdy tak naprawdę nie musiałem iść na rozmowę o pracę. W zasadzie od tego czasu miałem tylko jeden rok przerwy w zarobkach, gdy postanowiłem porzucić wspomnianą "moją dawną wersję siebie" i przy okazji większość współprac.

Nie znaczy to jednak, że wszystko, co Karol robił wcześniej, zostało zapomniane. Doświadczenie i umiejętności przecież pozostają, a świat internetu jest ogromny i daje wielkie możliwości dla kogoś, kto potrafi umiejętnie posługiwać się aparatem, kamerą i programami do edycji.

– Wczoraj zajmowałem się lolcontentem (jako młody, mniej świadomy człowiek), dzisiaj zajmuję się estetyką, filmem i fotografią (jako nadal młody i głupi człowiek), więc znając już swoje tendencje do poznawania nowych ścieżek, może się okazać, że za 2–3 lata będę już po zupełnie innej stronie swojej twórczości – mówi. – Mam nadzieję, że trwająca wciąż zmiana będzie towarzyszyć mi przez calutkie życie na tej ziemi. Poza tym jedno jest pewne: chcę obracać się wokół audiowizualnej sztuki wyrazu. Nieistotne, jakiej kategorii.

Klientów nie brakuje

Takie podejście do pracy nie jest czymś powszechnym w branży, ale warto zauważyć, że są firmy, które to doceniają. Karol nie narzeka na brak propozycji – po początkowym przyhamowaniu związanym ze zmianą wizerunku dziś na jego skrzynkę mailową znów wpadają nowe zapytania dotyczące współpracy.

– Od zeszłego roku udało mi się zrealizować kampanie dla takich marek jak: Armani, Intel, Asus, Pepsi, Doritos i sporo mniejszych jednorazowych działań. Najbardziej jednak dumny jestem z charakteru tych publikacji. Każda z owych współprac realizowana była i jest w 90 proc. na moich warunkach lub został wypracowany jakiś sensowny kompromis.

Kompromis, który nie zawsze jest łatwy do osiągnięcia, kiedy nie chodzi tylko o banalne "sprzedanie" produktu przez influencera.

– Tutaj w dużej mierze walczy się o zmiany briefów na bardziej ludzkie lub wymusza zwiększenie jakości i unikatowości publikacji. Innymi słowy, gdy klient prosi o zdjęcie z Karolem szczerzącym się do widzów z produktem pod pachą, to po prostu albo robimy z tego dużą i ciekawą produkcję, w której ukazuję zalety i charakter produktu w estetycznych ujęciach, albo po prostu odpada współpraca.

Tutaj dzieje się magia

W swoich produkcjach Karol stawia na spontaniczność i naturalność, które są jednak łatwiejsze do osiągnięcia w przypadku zdjęć. Przy realizacjach filmowych plan staje się koniecznością.

– Film jest o tyle bardziej skomplikowany, że trzeba wiedzieć dokładnie, w jakim kierunku montować kręcone ujęcia. Uważam, że atutem moich prac zazwyczaj jest maksymalna spontaniczność i idąca za tym naturalność. Zawsze jednak rozpisuję kilka schematów ujęć, aby zobrazować sobie, czego potrzebuje do pełnego zapętlenia się produkcji. Po rozpisaniu tych ujęć przychodzi czas na realizację. Zazwyczaj każde ujęcie nagrywam po 15–20 razy, z czego później wybieram te najlepsze.

Jak podkreśla – dopiero podczas montażu zaczyna się prawdziwa kreacja.

– To tutaj dzieje się cała magia. Jestem absolutnym perfekcjonistą, co oczywiście nie wiąże się bezpośrednio z jakąkolwiek dobrą cechą, a jedynie z problemem ze sfinalizowaniem swojej pracy. Nagrania w sumie zajmują może 3–4 godziny, za to montaż w moim wykonaniu trwa 10 i więcej godzin, zawsze! Każdy malutki szelest, każda wycięta sekunda jest na wagę złota. Poświęcam postprodukcji całe swoje serce i wyżymam gąbkę kreatywności do ostatniej kropli. Są to ważne dla mnie szczegóły, których 80 proc. odbiorców nie zauważy, ale podprogowo poczuje.

Tutaj musi się pojawić pytanie o sprzęt – montaż filmowy, szczególnie w wysokich rozdzielczościach lub przy dużej ilości efektów graficznych wymaga mocnego sprzętu. W przypadku Karola – jest ich nawet kilka.

– Do pracy w domu używam mojego komputera stacjonarnego, w którego wpakowałem masę Asusowych podzespołów i jest to moje małe marzenie, które się spełniło. Czyli posiadanie prywatnego potwora do zadań specjalnych, który udźwignie każdy wymagający plik. Jednak ogromną wadą komputera stacjonarnego jest brak jakiejkolwiek mobilności. Dlatego tam, gdzie nie mogę zabrać mojego ciężkiego przyjaciela, pojawia się niezawodny ASUS Zenbook Pro Duo 15 OLED, który jest niebywale mocnym sprzętem. Zabieram go zawsze w podróż lub gdziekolwiek poza moją stacją w domu. Miałem już wielokrotnie okazję skorzystać z tego laptopa w terenie i z ręką na sercu polecam ten sprzęt, jeżeli ktoś tak jak ja potrzebuje mobilności w swojej pracy. Gdy zabieram tego laptopa ze sobą na wyjazd i rozstawiam go na losowo napotkanym stole, to czuję się, jakbym postawił sobie swoje malutkie przenośne laboratorium. Ten laptop to sprzęt kompletny. Ma wspaniały ekran, ma silne podzespoły, wspaniałe chłodzenie. Mówimy o sprzęcie, na którym można bez problemu edytować materiały w 4K i da się go zabrać "pod pachę" wszędzie, gdzie znajdziecie 50 cm płaskiej przestrzeni na jego rozstawienie. Matryca OLED sprawuje się fenomenalnie w większości warunków i wspaniale da się skalibrować na niej obraz.

Swoją kreatywność można jednakże wyrażać na wiele sposobów i z różnymi maszynami. ASUS oferuje twórcom szeroki wybór laptopów, przy których można nie tylko rozwijać swoje umiejętności, ale także pracować zawodowo bez żadnych ograniczeń. Jednym z nich jest Zenbook Pro 15 OLED. Laptop ten nie posiada dwóch ekranów, jak urządzenie używane przez Karola, ale wciąż oferuje ekran dotykowy OLED. Można więc z powodzeniem wykorzystywać go profesjonalnie i to nie męcząc wzroku przy długich sesjach przed komputerem. Maszyna ta posiada także odpowiednio mocne podzespoły do tego, by sprostać wszystkim zadaniom graficznym na poziomie solidnego komputera stacjonarnego. Jak mówi sam Karol, to świetne rozwiązanie dla twórców, którzy rozpoczynają swoją przygodę ze światem fotografii lub montażu wideo i nie muszą inwestować w maszynę z dwoma ekranami albo dopiero planują przesiąść się na taki sprzęt w przyszłości.

Marzenia się spełniają

Mówiąc o branży, Karol nie przebiera w słowach. Jak zauważa – influencerzy i internetowi celebryci w ostatnich latach dużo stracili na wiarygodności, promując wątpliwej jakości produkty, i to w sposób pozostawiający wiele do życzenia również pod względem technicznym.

– Wiele scamu wylewało się przez ostatnie lata z ust najpopularniejszych celebrytów w odniesieniu do promowania totalnego badziewia bez żadnej weryfikacji przez wspomnianych "artystów". Dlatego jestem dumny ze swoich ruchów, jestem dumny z klientów, którzy nabrali nowego spojrzenia na reklamę, a którzy zaczęli doceniać mniej aktywnych, mniejszych twórców, wkładających całe swoje serca w pracę i przekazujących dużo więcej wartości niż 10 topowych influ razem wziętych.

Czy taka postawa ma szansę na upowszechnienie? Karol, choć zauważa zmiany, jest jednak sceptyczny.

– Prędzej widzę poprawę w mniejszych środowiskach niż jakiekolwiek chęci na zmianę nastawienia przez wielkich celebrytów. Ich porusza tylko spojrzenie masy ludzi i pieniądze, więc domyślam się, że tylko brak tych "wartości" może ich ruszyć i zmienić podejście, a w tej kwestii możemy liczyć tylko na świadomość odbiorców i klientów.

Niezależnie od tego Karol chce iść własną drogą i ma nadzieję pokazać swoimi produkcjami to, że "da się" pracować kreatywnie i oferować wartościowe produkcje i właśnie dzięki temu zdobywać duże zasięgi.

– Przyznam, że moim małym marzeniem te 2–3 lata temu było pokazanie i udowodnienie mojej widowni (jak i sobie samemu), że liczy się jakość, a nie ilość. To marzenie spełniło się o wiele szybciej i bardziej, niż sobie wyobrażałem. Choć to dopiero początek mojej "lensmanowej" przygody.

Slow? Szybko? Niezawodne wsparcie potrzebne jest w każdej sytuacji

autor: Monika Rosmanowska

Ona porzuciła życie pod ciągłą presją na rzecz spokojnej organizacji wartościowego wypoczynku dla zabieganych. On fotografuje i tworzy cyfrowe treści, nierzadko na wczoraj. Aleksandra Kwiatkowska i Szymon Adamczyk to profesjonaliści z dwóch różnych światów. Łączy ich jedno: do tego, czym się zawodowo zajmują potrzebują niezawodnego i mocnego sprzętu.

Aleksandra Kwiatkowska – co w dzisiejszych czasach nie jest zaskoczeniem – przez lata żyła w zawrotnym tempie. Pracowała w korporacji i – jak sama przyznaje – czas przeciekał jej przez palce.

– W pewnym momencie poczułam się bardzo zmęczona, przytłoczona obowiązkami. To wtedy zaczęłam się zastanawiać, co tak naprawdę jest dla mnie ważne, jak się czuję i co chciałabym robić w przyszłości. Brakowało mi pomysłu. Wiedziałam tylko, że chcę zmienić swoje życie – przyznaje Ola.

Szybkie tempo to codzienność w pracy Szymona Adamczyka, architekta i fotografa.

– Co ciekawe, nie planowałem, że zostanę fotografem. Studiowałem architekturę na Politechnice Warszawskiej i dopiero podczas stażu w jednej z pracowni doszedłem do wniosku, że całe to projektowanie jednak nie jest dla mnie – przyznaje Szymon.

Idealny do pracy w terenie
Z laptopem na wyjazd
Wybór z przypadku? Niekoniecznie

Swoją przygodę z fotografią Szymon zaczął na jednej z domówek. Podczas imprezy po prostu chwycił za porzucony przez kogoś aparat i zaczął robić zdjęcia. Kadry spodobały się jego przyjacielowi, który w tym czasie rozkręcał w Warszawie nowy klub i potrzebował fotografa.

– Pożyczyłem więc sprzęt, bo nawet nie miałem własnego, i zrobiłem reportaż z jednej z imprez. Potem już poszło – śmieje się Szymon. Odważnie? – W fotografii tak to już jest. Nie można bać się nowych wyzwań. Często zdarza się, że biorę się za coś, czego wcześniej nie robiłem. Fotografia jest permanentnym stanem wychodzenia poza strefę własnego komfortu – przyznaje.

Do zawodu Szymona – przynajmniej w pewnym zakresie – przygotowały studia. Kadrowanie czy obróbka zdjęć nie były dla absolwenta architektury tajemnicą. Podczas studiów Szymon uczył się rysunku, malarstwa i rzeźby. – Architektura rozwija na wielu różnych polach, nie tylko tych inżynieryjnych, ale też artystycznych – przekonuje.

W życiu Oli przełom nastąpił w momencie, gdy wspólnie z partnerem zaczęła podróżować po Polsce. Nawet krótkie wypady potrafiły sporo zmienić w jej nastawieniu do pracy, uporządkować myślenie.

– Poczułam, że jest mi z tym w życiu bardzo dobrze. Co więcej, podczas jednej z takich wypraw, kiedy znów zastanawiałam się, jak mogę zmienić swoje zawodowe życie, mój partner zasugerował, bym założyła blog i zaczęła pisać o tych wszystkich wyjątkowych miejscach – opowiada Ola.

Pomysł początkowo nie przypadł jej do gustu, bo raz, że takich publikacji jest w internecie dużo, a dwa, że tego rodzaju aktywność wymaga mnóstwa pracy i to po godzinach.

– Co ciekawe, zaraz po powrocie usiadłam jednak do komputera i zaczęłam wymyślać nazwę dla tego projektu. Tak powstało Slow Living Poland – śmieje się Ola.

Blog się spodobał i zgromadził całkiem sporą społeczność. Wtedy Ola pomyślała, że czas na kolejny krok, a więc organizację wyjazdów dla zabieganych. Na pierwszy wybrali się jej przyjaciele, a później wszystko rozwinęło się już bardzo dynamicznie. Paradoksalnie pomogła pandemia. Zamknięci w domach Polacy zapragnęli kontaktu z naturą i z drugim człowiekiem. Znów chcieliśmy być w grupie. Zmęczeni tempem pracy i miejskim hałasem także i dziś potrzebujemy wytchnienia, regeneracji.

Slow czy szybko? Nieważne, byle elastycznie

Pomysły na wyjazdy przychodzą do Oli same. – Daję sobie czas i przestrzeń. Gdy pojawia się inspiracja, podążam za nią. Ufam swojej intuicji, także jeśli chodzi o dobór miejsc i ludzi prowadzących warsztaty – zdradza kulisy swojej pracy.

Ola uczestniczy w każdym zorganizowanym przez siebie wyjeździe. – Początkowo się w tym zatraciłam, ale szybko doszłam do wniosku, że nie po to stworzyłam projekt slow, by znów wpaść w morderczy rytm pracy. Dlatego też wyjazdów i kilkugodzinnych spotkań, bo i takie organizuję, jest dziś mniej. Chcę być autentyczna w tym, co robię. Staram się dbać o równowagę, o siebie – zapewnia.

Najwięcej pracy Ola ma wiosną i wczesną jesienią. Latem Slow Living Poland skupia się na jednodniowych spotkaniach w samej Warszawie lub jej okolicach. W swojej pracy Ola stara się przybliżać zainteresowanym ciekawe aktywności, jak warsztaty jogi, robienia biżuterii, kaligrafii czy szycia. Co ważne, wszystko odbywa się w duchu slow. Tu plan nigdy nie jest napięty.

– W tym, co robię najważniejsza jest dla mnie naturalność, autentyczność. I to, żeby ludzie czuli się ze mną swobodnie i bezpiecznie, by mogli się rozluźnić i zregenerować. Nie sztuką jest wszystko zorganizować, dużo trudniejszym zadaniem jest stworzenie i zadbanie o odpowiednią atmosferę. Zależy mi, by ludzie, którzy ze mną wyjeżdżają czuli, że to jest czas dla nich – zapewnia Ola.

To jak będą wyglądały kolejne dni pracy fotografa tak naprawdę nigdy do końca nie wiadomo. Zlecenia przekazywane z dnia na dzień nie są wyjątkiem. O jakiejkolwiek przewidywalności i planowaniu można w tej pracy zapomnieć. Również podział tygodnia na dni robocze i weekendy jest umowny. Sobota i niedziela to w pracy fotografa dni, gdy jest intensywnie. Urlop? Spontanicznie!

– Plan na sesję to jedno, a to, co wychodzi w jej trakcie to już zupełnie inna bajka. Na pewno trzeba być w tej pracy otwartym, elastycznym i kreatywnym. Trzeba szybko reagować na to, co się dzieje i umieć pracować pod presją czasu. Każdy potrzebuje czegoś "na wczoraj", duże znaczenie odgrywa też światło, które różnie operuje w ciągu dnia – zdradza kulisy swojego zawodu Szymon.

Inspiracje? Pojawiają się znienacka. Czasem jest to coś, co Szymon zobaczy lub czego doświadczy. Fotografowani ludzie czy przedmioty również inspirują. Sportowego samochodu nikt przy zdrowych zmysłach nie sfotografuje przecież w lesie czy ogrodzie.

Na brak zajęć Szymon nie narzeka. Może dlatego, że nie zamyka się na żaden typ zdjęć. Bo choć uwielbia fotografię motoryzacyjną – samochody są jego pasją, to doskonale sprawdza się również w fotografii kulinarnej, którą bardzo lubi, bo po sesji można wszystko zjeść. Szymon chętnie robi też zdjęcia wnętrz i reportaże oraz sesje beauty.

Sprzęt do zadań specjalnych

Sesja, podczas której dochodzi do co najmniej kilku zaskakujących zwrotów akcji, to mniej więcej połowa pracy. Drugie tyle fotograf spędza przed komputerem na obróbce zdjęć.

– Dobry aparat to tylko połowa sukcesu, druga połowa to szybki, sprawny i niezawodny komputer oraz programy do obróbki zdjęć. To jest współczesna ciemnia – przyznaje Szymon.

Wybierając komputer do pracy, Szymon zwraca uwagę na niezawodność oraz wydajność – programy do obróbki zdjęć, gdzie pracuje się na dużych plikach, potrzebują mocnych procesorów i kart graficznych. Zdjęcia Szymon często zgrywa nie na kartę w aparacie, ale bezpośrednio na komputer.

Ważna jest również solidność wykonania. – Pracuję w bardzo różnych warunkach, nie zawsze przy biurku. Moje laptopy często lądują na ziemi czy murkach. Kolejna kwestia to wytrzymała bateria, najczęściej nie mam warunków, by móc podłączyć komputer do gniazdka – przyznaje Szymon.

Wydajność

Wydajność, którą gwarantuje najnowszy procesor 11. generacji Intel® Core™, maksymalnie 16 GB RAM oraz zintegrowany układ graficzny Intel Iris Xe8

Żywe kolory

Wyraźny obraz przy każdym poziomie jasności

Niewielka waga

Smukły (15,9 mm) i lekki (tylko 1,4 kg) laptop jest idealny do wygodnej pracy w drodze

Długość pracy baterii

Nawet 16 godzin

Ekran OLED

Dotykowy ekran z zawiasem do ustawiania w pozycji na płasko

Ochrona oczu

Ekrany laptopów ASUS OLED emitują o 70 proc. mniej szkodliwego światła niebieskiego

Wszystkie te cechy ma – testowany przez Szymona – ASUS Zenbook 14X OLED . Jeśli chodzi o wytrzymałość, to komputer został sprawdzony pod kątem zgodności z niesamowicie wymagającym standardem niezawodności i wytrzymałości MIL-STD-810H, stosowanym przez armię USA. Z kolei bateria pozwala nawet na 16 godzin pracy.

To, co dodatkowo urzekło fotografa, to dotykowy ekran, który sprawdza się przy obróbce zdjęć. Co więcej, zawias ErgoLift nie tylko automatycznie unosi klawiaturę przy otwarciu klapy, sprawiając, że pisanie na niej jest bardziej ergonomiczne, ale też pozwala rozłożyć ekran laptopa na płasko.

– Co ważne, pewne czynności można wykonywać bezpośrednio na ekranie, a nie przy pomocy myszki czy touchpada, co jest bardzo wygodne – zapewnia. Zresztą w laptopach ASUSA touchpad nie tylko może pełnić funkcję klawiatury numerycznej, ale też dodatkowego ekranu.

– Skoro już o ekranie mowa, to jest to podstawa w pracy fotografa. Musi on wiernie odwzorowywać kolory. Niezwykle ważny jest też kontrast – tłumaczy Szymon.

W Zenbook za sprawą technologii OLED – najlepszego rozwiązania, jeśli chodzi o jakość obrazu, gdzie każdy piksel samodzielnie emituje światło – kolory, nawet czerń, są bardzo wyraźne i głębokie.

Co naturalne, również w pracy Oli, pomimo tego, że cały czas mówimy o nurcie slow, bardzo dużą rolę odgrywają nowe technologie.

– Chcąc dobrze wykonywać swoje zadania, potrzebuję narzędzi. Co więcej, gdy tylko mogę staram się ułatwiać sobie życie. I choć najchętniej zaszyłabym się gdzieś w lesie, bez kontaktu ze światem, to jestem realistką i wiem, że bez nowych rozwiązań nie da się dziś funkcjonować – przyznaje Ola.

W ostatnim czasie, właścicielka Slow Living Poland także testowała laptop Zenbook 14X OLED .

– Sprzęt jest bardzo lekki i smukły (model 14-calowy warzy jedynie 1,4 kg, a Zenbook 13 OLED około 300 g mniej – przyp. red.). W plecaku zajmuje mniej więcej tyle miejsca, co notatnik formatu A4. Wszędzie mogę go ze sobą zabrać, także na wyjazdy, a to ważne, bo w mojej pracy przez cały czas muszę być w kontakcie z ludźmi. Co istotne, Zenbook emituje też dużo mniej niebieskiego światła niż wyświetlacze LCD (o 70 proc., co potwierdza certyfikat TÜV Rheinland – przyp. red.), a obraz jest czytelny w każdych warunkach, nawet w pełnym słońcu – podkreśla Ola.

Nuda? Nie ma takiego słowa

Po ośmiu latach intensywnej pracy Szymon nie żałuje wyboru zawodowej drogi.

– Widzę się w kilku innych miejscach, bo – wiadomo – każdy kiedyś marzył, by być kierowcą rajdowym czy pilotem. Jednak to, gdzie jestem dziś sprawia mi dużo satysfakcji. Codziennie robię coś innego, spotykam nowych ludzi i odwiedzam miejsca, do których w normalnych warunkach miałbym ograniczony dostęp. W tej pracy nie można narzekać na nudę – zapewnia.

Ola też nie wie co znaczy stagnacja. I to pomimo tego, że u niej wszystko odbywa się w trybie slow.

– I tak już zostanie. Wreszcie doszłam w życiu zawodowym do momentu, w którym doskonale wiem, co sprawia mi radość i robię to w swoim spokojnym tempie – przyznaje.

uwaga

Niektóre elementy serwisu mogą niepoprawnie wyświetlać się w Twojej wersji przeglądarki. Aby w pełni cieszyć się z użytkowania serwisu zaktualizuj przeglądarkę lub zmień ją na jedną z następujących: Chrome, Mozilla Firefox, Opera, Edge, Safari

zamknij
Wyłącz Adblocka, aby w pełni cieszyć się zawartością tej strony.